4 minuty
Kiedy myślimy o zrównoważonym rozwoju, nasza wyobraźnia zazwyczaj nie wybiega poza horyzont naszej planety. Ziemia, klimat, odpady, energia, bioróżnorodność to wszystko mamy „na własnym podwórku”. Ale czy zastanawialiście się kiedyś, co oznacza zrównoważony rozwój w… kosmosie? I czy w ogóle coś takiego istnieje?
Otóż tak i to wcale nie jest domena science-fiction ani Elonów Musków. To konkretne przepisy, zobowiązania państw, międzynarodowe traktaty, a także rosnące wyzwania ekologiczne poza naszą atmosferą. Zacznijmy jednak od początku, czyli… od Ziemi.
Zgodnie z międzynarodowym Traktatem o przestrzeni kosmicznej z 1967 roku (Outer Space Treaty), przestrzeń kosmiczna jest wspólnym dobrem całej ludzkości. Nie podlega zawłaszczeniu przez żadne państwo ani podmiot prywatny. Działa tu zasada wspólnego dziedzictwa, czyli coś jakby „kosmiczny park narodowy”.
Ale zanim zaczniemy się martwić o prawa planet, warto zrozumieć podstawowe pojęcia.
W uproszczeniu: przedmiotem kosmicznym może być:
Nie chodzi tylko o to, co to jest, ale również gdzie się znajduje.
W prawie nie mamy jednej uniwersalnej granicy „początku kosmosu”, ale umownie przyjmuje się tzw. linię Kármána, która znajduje się około 100 km nad poziomem morza. Gdy więc rakieta przekroczy ten próg, jej elementy zaczynają „podlegać” prawu kosmicznemu. I tu robi się ciekawie.
Zgodnie z Traktatem z 1967 roku i tzw. Konwencją o odpowiedzialności z 1972 roku, państwo, które wystrzeliło obiekt w kosmos, odpowiada za wszelkie szkody, jakie ten obiekt wyrządzi, czy to innym obiektom, czy ludziom (np. gdyby satelita spadł i zniszczył dom). Co więcej, odpowiedzialność ta jest bezpośrednia i absolutna, nawet jeśli obiekt został wystrzelony przez prywatną firmę.
Czyli jeśli polska firma zbuduje satelitę i wyśle go w kosmos z pomocą np. rakiety amerykańskiej to…? Polska wciąż formalnie odpowiada za jego działania, niezła odpowiedzialność, prawda?
I tu dochodzimy do sedna. Zrównoważony rozwój w kosmosie to nie tylko technologia i innowacje, ale przede wszystkim odpowiedzialność prawna, środowiskowa, społeczna.
Na orbicie krąży obecnie ponad 30 tysięcy większych obiektów, które są po prostu śmieciami. Zużyte satelity, fragmenty rakiet, kawałki obudów. Grożą one nowym misjom, stacjom kosmicznym, a nawet… powrotom na Ziemię. Bez jasnych zasad ich usuwania stwarzamy zagrożenie dla przyszłych pokoleń.
W ostatnich latach coraz częściej mówi się o „kosmicznym górnictwie”. Ale kto ma prawo eksploatować zasoby asteroid? Czy to będzie nowy „Dziki Zachód” czyli kto pierwszy, ten lepszy? A co z ochroną środowiska kosmicznego?
Są firmy, które wysyłają tysiące satelitów, tworząc sieci do globalnego internetu. Ale jednocześnie powodują zanieczyszczenie świetlne, wpływają na badania astronomiczne i zwiększają ryzyko kolizji. Zrównoważony rozwój musi tu oznaczać balans między innowacją a odpowiedzialnością.
Podobnie jak w przypadku zrównoważonego rozwoju na Ziemi, kluczowe stają się zasady ESG, czyli odpowiedzialność środowiskowa, społeczna i ład korporacyjny. W kosmosie nie ma “kosmicznej policji”, ale to właśnie prawo międzynarodowe i świadomość etyczna mają wyznaczać ramy odpowiedzialnego działania.
Dlatego coraz częściej mówi się o potrzebie:
Agencje takie jak NASA, ESA (Europejska Agencja Kosmiczna) oraz UNOOSA (Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Przestrzeni Kosmicznej) od lat monitorują wpływ działalności kosmicznej na środowisko. Z danych NASA Orbital Debris Program Office wynika, że obecnie wokół Ziemi krąży ponad 36 500 obiektów większych niż 10 cm, około 1 milion fragmentów o wielkości 1–10 cm oraz ponad 130 milionów cząstek mniejszych niż 1 cm – wszystkie uznawane za śmieci kosmiczne. Te obiekty poruszają się z prędkością dochodzącą do 28 000 km/h, co oznacza, że nawet odprysk farby może uszkodzić lub zniszczyć działającego satelitę.
NASA i ESA realizują inicjatywy takie jak Clean Space, Space Sustainability Rating (SSR) oraz Wytyczne dotyczące ograniczania powstawania odpadów orbitalnych, których celem jest projektowanie przyszłych misji z uwzględnieniem zasad zrównoważonego rozwoju – m.in. planowania utylizacji po zakończeniu misji, stosowania technologii wielokrotnego użytku oraz minimalizowania ilości generowanych odpadów.
W 2022 roku Biuro Polityki Naukowej i Technologicznej USA (OSTP) opublikowało krajowy plan zarządzania odpadami orbitalnymi, który zawiera strategie zrównoważonego rozwoju dla wszystkich amerykańskich podmiotów kosmicznych. Same wewnętrzne polityki ochrony planetarnej NASA również ewoluują – dziś nie dotyczą już wyłącznie zapobiegania skażeniu innych planet, ale także ochrony orbity ziemskiej jako środowiska.
Wszystko to pokazuje, że zrównoważony rozwój w przestrzeni kosmicznej staje się nie tylko zagadnieniem technologicznym, ale również mierzalną i uregulowaną politycznie dziedziną, w której kluczowe są dane, prewencja i współpraca.
Zrównoważony rozwój w kosmosie nie zaczyna się od pierwszego lotu w niebo, ale od decyzji podejmowanych tu, na Ziemi przez inżynierów, polityków, liderów biznesu, a nawet użytkowników technologii.
Kosmos nie jest poza nami. To kolejna granica ludzkiego działania, a skoro tam sięgamy, musimy zabrać ze sobą coś więcej niż technologię: odpowiedzialność, świadomość i współpracę.
Zrównoważona strategia biznesowa w nowym ebooku. Zbuduj organizację przyszłości.
Nina Idzik
Jesteś zainteresowany współpracą?
Napisz, zadzwoń lub zostaw kontakt obok.